Pobierz aplikację

Apple Store Google Pay

Lista rozdziałów

  1. Rozdział 101 Jest za późno
  2. Rozdział 102 Daj mi się przespać.
  3. Rozdział 103 Kim jesteś, Williamie?
  4. Rozdział 104 Powiedziała, że żałuje
  5. Rozdział 105 Prośba o leki
  6. Rozdział 106 Nie obwiniam cię
  7. Rozdział 107 Zapłać mi, kiedy umrzesz
  8. Rozdział 108 Wszyscy ludzie są lepsi od ciebie
  9. Rozdział 109 Bardzo się o ciebie martwię, Eliza!
  10. Rozdział 110 Coraz bardziej okrutny
  11. Rozdział 111 Weź odpowiedzialność za swoje własne słowa
  12. Rozdział 112 Jesteśmy w tej samej drużynie
  13. Rozdział 113 Mogę umrzeć jesienią
  14. Rozdział 114 Antyki Matki
  15. Rozdział 115 Całe moje życie gotowałem tylko dla ciebie
  16. Rozdział 116 Naprawdę straciłem rodzinę
  17. Rozdział 117 Powrót do rodziny spraw
  18. Rozdział 118 Mój biologiczny dziadek
  19. Rozdział 119 Jak śmiesz
  20. Rozdział 120 Chodź ze mną
  21. Rozdział 121 Moje życie i śmierć nie mają nic wspólnego z Tobą
  22. Rozdział 122 On zawsze myśli, że ona kłamie
  23. Rozdział 123 Jego kara
  24. Rozdział 124 Czy obawiasz się, że Cię wykorzystam?
  25. Rozdział 125 To jest słuszne, żeby mnie dotknął
  26. Rozdział 126 Grupa filmowa J & K
  27. Rozdział 127 Nie dając jej żadnej przestrzeni do marzeń
  28. Rozdział 128 Zbieg okoliczności
  29. Rozdział 129 Bankiet urodzinowy
  30. Rozdział 130 Otwieranie zamka
  31. Rozdział 131 Raine, uważaj!
  32. Rozdział 132 Jej prawdziwa tożsamość ujawniona
  33. Rozdział 133 Nie skłamał
  34. Rozdział 134 Zerwanie relacji ojciec-córka
  35. Rozdział 135 Jej serce ocieka krwią
  36. Rozdział 136 Pułapka została zastawiona dawno temu
  37. Rozdział 137 Czy potrafisz powiedzieć choć jedno prawdziwe słowo?
  38. Rozdział 138 Zemsta przed rozwodem
  39. Rozdział 139 Ten człowiek nadal gra
  40. Rozdział 140 To ty zawiodłeś moje zaufanie do ciebie
  41. Rozdział 141 Idź do diabła!
  42. Rozdział 142 Co? Umierasz?
  43. Rozdział 143 Nie zapłaciłem ci wczoraj wieczorem
  44. Rozdział 144 Czy zawahała się, podpisując?
  45. Rozdział 145 Jak gorąca miłość do siebie nawzajem
  46. Rozdział 146 Wszystko, czego chcesz, to zobaczyć mnie martwego
  47. Rozdział 147 Gra jest lepsza, gdy jesteś przy mnie
  48. Rozdział 148 Wpadła do rzeki
  49. Rozdział 149 Wszyscy zasługujecie na Diel
  50. Rozdział 150 On ją znokautował

Rozdział 6 Szukasz kłopotów

William spojrzał na jej zaczerwienioną twarz. Nagle oprzytomniał i ją puścił.

Eliza kaszlnąła gwałtownie, gdy nagły podmuch świeżego powietrza wdarł się do jej płuc, a jej kościste ciało opadło na ścianę. Drżała okropnie z powodu kaszlu. Pod protekcjonalnym spojrzeniem Williama wyglądała jak komar walczący o przetrwanie.

„Nie martw się. Nie zabiję cię. Ale uczynię twoje życie gorszym niż śmierć”.

Eliza została zamknięta na poddaszu przez Williama. Rozpaczliwie kopała i waliła pięściami w drzwi i syczała w szale. „Wypuść mnie. Kim ty jesteś, żeby mnie zamykać? Prawie umarłam pięć lat temu przez ciebie; więc dlaczego nadal mnie zamykasz? Wypuść mnie. Wypuść mnie”.

„Zasłużyłaś na to pięć lat temu”. Gorzkie słowa Williama wdarły się przez drzwi. „Babcia jeszcze się nie obudziła, a Sara nie została znaleziona. Dopóki żyjesz, musisz zapłacić za to, co zrobiłaś”. Ostatnie zdanie wypowiedział przez zęby, niosąc w sobie pełen ładunek nienawiści i obrzydzenia.

Eliza leżała bezradnie na podłodze, a znajomy ból uderzał ją w serce. Nie rozumiała, jak mężczyzna może być tak bezduszny. „Czy on naprawdę chce, żebym umarła, zanim mnie puści?”

Ale Eliza nie poddała się losowi. Prawie umarła pięć lat temu, a to sprawiło, że nawet dług wobec niego, który uratował jej życie, był wcześniej. Teraz nie była mu nic winna, a on nie miał prawa odebrać jej życia. Teraz była właścicielką swojego życia i nikt nie może jej go odebrać. Zwalczyła żal i gniew, podniosła się i rozejrzała dookoła, mówiąc sobie, że musi znaleźć sposób, by się stąd wydostać. W przeciwnym razie bezwzględny William torturowałby ją na śmierć. Po obejrzeniu strychu raz, jej wzrok wylądował na obskurnym drewnianym oknie.

Szybko robiło się ciemno w zimowe dni.

Kiedy na zewnątrz było zupełnie ciemno, Eliza podeszła do okna i z całej siły otworzyła zgniłe drewniane okno. Gdy drewniane okno się otworzyło, wiał lodowaty wiatr, powodując u niej gwałtowny kaszel. Kaszel niemal sprawił, że jej poobijane ciało się rozpadło. Minęło sporo czasu, zanim kaszel ustał, po czym spojrzała przez okno. Wystraszyło ją to, ponieważ znajdowała się co najmniej 30 stóp nad ziemią.

Ale kiedy bezwzględność Williama przyszła jej na myśl, zamknęła oczy i bez wahania wyskoczyła przez okno. Wysokość upadku była niczym w porównaniu z horrorem torturowania przez Williama. Nawet jeśli miała pecha i skoczyła na śmierć, to i tak było to lepsze niż torturowanie na śmierć przez tego mężczyznę.

Zimny wiatr świstał w uszach Elizy. Kiedy uderzyła o ziemię, poczuła ostry ból w kostce. Był tak silny, że przez chwilę nie mogła ustać. Ale nie mogła sobie pozwolić na marnowanie czasu. Kiedy zrobiło się ciemno i nikogo nie było w pobliżu, musiała się pospieszyć, żeby stąd wyjść.

Eliza zacisnęła zęby i zmusiła się do wstania. Znosząc ból, utykała do przodu. Gdy tylko dotarła do bramy, ktoś krzyknął z tyłu.

„Ta kobieta uciekła. Idź ją złapać!”

Eliza wzdrygnęła się i natychmiast wybiegła na zewnątrz bez wahania, nie zważając na uraz kostki. Powiedziała sobie, że musi odejść od tego mężczyzny, bez względu na wszystko. Gdy pospieszne kroki się zbliżyły, zaczęła się mocno pocić z powodu niepokoju. Ale zacisnęła zęby i ruszyła dalej.

Oślepiająca para reflektorów omiotła jej drogę, a potem usłyszała pisk opon. Eliza padła na ziemię. Jej kolana znajdowały się zaledwie cal od przodu samochodu. Jej serce biło jak szalone, a ciało trzęsło się niekontrolowanie na widok mężczyzny wysiadającego z samochodu.

William złapał ją za kołnierz i podniósł, jego twarz była ponura i przerażająca. „Eliza, naprawdę chcesz umrzeć, prawda?”

„Puść mnie, Williamie. Puść mnie”. Walczyła rozpaczliwie, kopiąc go stopami.

Ale mężczyzna zdawał się nic nie czuć. Zaniósł ją krokiem z powrotem do rezydencji Kooperów.

Ponownie wrzucona na strych, Eliza niemal załamała się psychicznie. Wstała, utykając, podeszła do Williama i syknęła. „Czego chcesz? Jeśli naprawdę tak mnie nienawidzisz , to zabij mnie, zabij mnie”.

Jego lodowate oczy zatrzymały się na jej czerwonej, opuchniętej kostce na kilka sekund. Następnie spojrzał w stronę otwartego okna, zanim wyszedł z twarzą pozbawioną wyrazu. Drzwi zatrzasnęły się. Eliza załamała się i krzyknęła, ale nie było żadnej odpowiedzi, tak jak w więzieniu. Ta rozpacz i strach powróciły.

Osunęła się bezradnie na podłogę, jej początkowy żal i gniew powoli przerodziły się w bezradną prośbę. „Williamie, proszę, pozwól mi odejść. To była moja wina. Nie powinnam była cię kochać. Proszę, pozwól mi odejść. Przysięgam, że nigdy cię nie pokocham i nie stanę przed tobą ponownie. Błagam cię, pozwól mi odejść, proszę”.

Na schodach dłoń Williama trzymająca tacę zacisnęła się mocniej, a jego twarz nie wyrażała żadnych emocji.

Benjamin ostrożnie podbiegł i zapytał: „Tato, kim jest ta kobieta? Dlaczego ją zamknąłeś?”

„Wracaj na dół. Nie wchodź tu.”

William powiedział poważnym głosem, po czym wszedł po schodach z tacą w ręku. Benjamin zrobił naburmuszoną minę, wiedząc, że coś musi być nie tak.

Gdy drzwi do strychu się otworzyły, Eliza podbiegła na czworakach. „Williamie, zostawisz mnie w spokoju? Oczyściłam swoje imię ze sprawy twojej babci i pomogę ci znaleźć Sarę. Wiem, że zawsze mnie nienawidziłeś, a nawet moje uczucia do ciebie sprawiają, że robi ci się niedobrze. Ale nie martw się, od teraz będę trzymać się od ciebie z daleka. Przestałam cię kochać dawno temu. Naprawdę mi zaufaj”.

„Zjedz swój posiłek” – powiedział William głębokim głosem, jakby powstrzymywał swoje emocje.

Eliza pokręciła głową. „Proszę, pozwól mi odejść”.

William wziął głęboki oddech, w końcu wybuchając gniewem. „Puścić cię? Po moim trupie”.

Teraz Eliza była kompletnie wściekła. Kopnęła jedzenie na tacy i krzyknęła do Williama: „Czego, do cholery, chcesz?”

Twarz Williama stała się poważna i przycisnął ją do ziemi. „Nie zmuszaj mnie do tego”.

تم النسخ بنجاح!