Rozdział 360
Z gardła Króla wydobył się niski pomruk, wyglądał zabójczo.
„Czy on żyje?”
„Nie, proszę pana” – odpowiedziałem, ku jego wyraźnemu zaskoczeniu. „Okazuje się, że nigdy nie złożył mi przysięgi wierności i nie był zarejestrowany w naszym systemie, ponieważ jego akta były praktycznie puste. Mieliśmy ledwie jakieś informacje o nim. Był tutaj tylko dlatego, że grał w drużynie hokejowej. O ile nam wiadomo, nie należał do żadnej watahy. Jego dom znajdował się na terytorium łotrów, dzień drogi stąd. Został zabity przez moich wojowników na terytorium łotrów. Nie złamaliśmy żadnych praw”.