Rozdział 252
Punkt widzenia Carol
Siedziałam w poczekalni z zapartym tchem. Rodzice Aidena mnie nienawidzili, ale to nie znaczyło, że chciałam, żeby coś się stało któremuś z nich. Po kilku dniach spędzonych na wyspie, zyskałam nowe uznanie dla życia i wszystkiego, co ma ono do zaoferowania. Jeśli Aiden potrzebował, żebyśmy zostali w Kapitolu, żeby mógł przyjąć rolę Alfy, to ja bym się dostosowała i została jego Luną.
Spojrzałem na jedną z pielęgniarek przy recepcji, która była zajęta pisaniem na komputerze. Wstałem i podszedłem do niej.