Rozdział 126
Kiedy skończyliśmy, położyliśmy się na ziemi, łapiąc oddech. Kai podszedł i lizał jej twarz, pocierając twarz i szyję, dodając jej otuchy.
Kiedy w końcu wstaje, podchodzi do niego, przesuwając swoje ciało po jego ciele, nacierając go swoim zapachem. Taka lafirynda. Bałam się, że zaprezentuje mu swój tyłek, ale zamiast tego uderza go ogonem w twarz, po czym odlatuje, szczekając z ekscytacji.
Kai natychmiast rusza w pogoń, żartobliwie szczypiąc ją w pięty. Bawią się razem przez wiele godzin, ciesząc się biegiem, dotykiem ziemi pod łapami. Kai w końcu łączy myśli, że musimy odpocząć i prowadzi nas do stawu, po czym odchodzi. Artemis pochyla się, by napić się wody i znajduje słoneczne miejsce, by się położyć. Kai wraca, niosąc złapał królika i upuszcza go przed Artemis, wciąż dając jej prezenty. Ona bierze go i zaczyna jeść, gdy on kładzie się obok niej.