Rozdział 35
Choć byłem szczęśliwy, że jest piątek, przerażała mnie kolejna publiczna demonstracja woli między Alfami. Mogłem mieć tylko nadzieję, że moja oferta treningu i kolacji dla Liama pomogła mu poczuć się na tyle spokojnie, że nie pojawił się już dziś w szkole.
W porze lunchu byłam wrakiem nerwów. Nie dość, że wszyscy, a mam na myśli WSZYSTKICH w szkole, rozmawiali o tym, co wydarzyło się wczoraj (nawet dwóch nauczycieli zapytało, czy mam preferencje co do któregoś z Alph. Serio??), ale co jeśli mój tajemniczy mężczyzna się wystraszy? Albo, co gorsza, co jeśli nie, a Liam znów się pojawi?
Kiedy wszedłem do kawiarni, nie byłem pewien, czy poczułem ulgę, czy ból, że nikt na mnie nie czeka.