Rozdział 487
Caroline odeszła, zostawiając Sonię i Kirka samych w pokoju. Niezręczna cisza zawisła w powietrzu, gdy oboje milczeli.
Sonia usiadła przy łóżku i wpatrywała się w Kirka, który odpoczywał z zamkniętymi oczami. Westchnęła z ulgą.
Szczerze mówiąc, był całkiem przystojny, ale wyjątkowo trudny we współżyciu. Jego dominująca postawa była nie do zniesienia, a poza tym zawsze wywoływał u innych wrażenie surowości i sztywności.