Rozdział 61
Następnego ranka wybrałem się na poranny patrol i mogłem oglądać wschód słońca nad jeziorem za naszymi domami. Gdy dotarłem na miejsce, zaparzyłem kawę i usiadłem z nią na werandzie.
Nie byłem pewien, co się dzieje, ale grupa wojowników zebrała się na ulicy i niedługo potem trojaczki wyszły z domu.
Wybierali się na szkolenie na inną polanę, ponieważ na ich zwykłej polanie budowano domy. Wszyscy spojrzeli na mnie, a ja spojrzałem na nich krótko, zanim odwróciłem się, by spojrzeć na dom obok mnie i na ulicę, z której właśnie wyszli.