Rozdział 11
Spojrzałam na trojaczki, które właśnie wtargnęły do mojego domu i było coś naprawdę dziwnego w sposobie, w jaki zachowywały się wobec mojej matki. Było to bardziej zwierzęce niż ludzkie. I ona powiedziałaby to samo, gdyby ktoś ją kiedykolwiek zapytał.
Musiałem ich stąd wydostać i od niej oddalić. Była ostatnią osobą, której musiałem zadawać pytania.
Udało mi się wyprowadzić trojaczki na zewnątrz, zamknęłam za sobą drzwi, zbiegłam po schodach i przeszłam kawałek podjazdem, żeby Evelyn nie mogła nas usłyszeć.