Rozdział 57
W chwili, gdy wilki wpadają do klubowni, Rik popycha mnie za siebie i niemal natychmiast atakuje dwóch. Mam tylko chwilę, by docenić szybkość jego zmiany, zanim stanę twarzą w twarz z moimi wilkami.
Artemis pcha się do przodu, gotowa do zmiany, gdy Alpha Anders krzyczy, by zabrać tych, którzy nie mogą walczyć, w bezpieczne miejsce i by wojownicy ich chronili. Gdy się rozglądam, zdaję sobie sprawę, że muszę pozostać w ludzkiej formie i pomóc tym, którzy potrzebują pomocy, w bezpieczne miejsce.
Artemis trzyma się przodu, używając pazurów, by przeciąć każdego z łobuzów, którzy staną nam na drodze. Zaczynamy przenosić matki, szczenięta i osoby starsze do bezpiecznej strefy. Widzę, jak mój ojciec toczy się w kierunku, gdzie będą niewalczący. On zajmie się ustawionym obwodem.