Rozdział 255
Mój Anioł jest najpiękniejszą kobietą na świecie. Kiedy wychodzi na ceremonię Luny i widzę ją po raz pierwszy, czuję, że moje serce się zatrzyma. Wszystko znika i jesteśmy tylko my dwoje. Ona jest wszystkim. Wszystkim, czego kiedykolwiek pragnąłem i wszystkim, o czym nigdy nie myślałem, że będę miał.
Kiedy wypowiada słowa, które uczynią ją moją Luną, a potem pije naszą krew, czekam, aby zobaczyć, czy nasza duża wataha ją przytłoczy. To niewiarygodnie dużo hałasu, aby przyjąć 800 głosów w swojej głowie na raz. Mojej idealnej partnerce zajmuje to chwilę, aby przyswoić wszystkie głosy i oficjalnie staje się częścią watahy.
Oprowadzam ją dookoła, naprawdę ją pokazując. Chcę, aby wataha ją poznała i poznała, ale jestem tak dumny, że czuję się jak pawi kogut, który błyska piórami za każdym razem, gdy ją przedstawiam. W końcu, kiedy nie mogę już tego znieść, ciągnę ją na parkiet. Potrzebuję tylko chwili dla siebie z moim słodkim aniołem. Noc była wszystkim, czym powinna być ceremonia inauguracyjna. To było prawdziwe święto ze śmiechem, tańcem i ogólną radością w watasze.