Rozdział 485
Mola.
Leżał jak ktoś, kto przebiegł maraton. Wyczerpany i dyszący, wyczerpany.
Wylewał swoje nasienie tak wiele razy na kobietę, którą brał przez cały poranek. Wielokrotnie, raz po raz. Obrócił ją, palcując jej łechtaczkę, gdy wbijał w nią swojego twardego członka, szarpnął jej głowę do tyłu, ściskając garść jej jedwabistych czarnych włosów w swojej pięści, bicepsy napinały się, gdy ruchał ją bezlitośnie.