Rozdział 84
Podczas pracy zmagałam się ze sprzecznymi emocjami, które we mnie walczyły. Chciałam Grace. Chciałam jej coraz bardziej z dnia na dzień. Przybycie Jacksona i jego zainteresowanie miały mnie irytować ponad wszelkie wyobrażenia. Wiedziałam to. Fala zaborczości, pierwotna potrzeba ochrony tego, o co zaczęłam dbać, miały mnie popchnąć do zrobienia czegoś, czego Grace może mi nigdy nie wybaczyć, jeśli nie będę ostrożna. Z każdym cięciem noża próbowałam odzyskać spokój. Jeśli wyobrażałam sobie jego palce pod moim nożem, zapach jego krwi i dźwięk jego bolesnych wyć za dotykanie czegoś, czego nie był godzien dotykać, to nie była niczyja inna sprawa.
To było lepsze niż faktyczne zrobienie tego, przynajmniej.
Wziąłem kolejny oddech i wrzuciłem warzywa na patelnię. Instynktowna reakcja na Jacksona nie była czymś, co miało zniknąć w najbliższym czasie. Nadal widziałem ją w jego ramionach, gdy zacząłem kroić więcej warzyw. Słyszałem, jak śmieją się z Easonem z salonu. Niepokój, który zakorzenił się w moich wnętrznościach, był trudny do zignorowania. Moje ręce zaczęły się trząść. Moja skóra falowała od mocy i początków zmiany. Odłożyłem nóż i wziąłem kolejny głęboki oddech. Musiałem być logiczny.