Rozdział 55
Karol
Miała mnie zabić. Nie będzie szczęśliwa, dopóki nie zaciągnę jej do jednego z salonów, nie rzucę na kanapę i nie będę miała jej tak, jak wyraźnie chciała. Wszystkie moje intrygi idą na marne. Dni mijały w wirze aktywności, a ja wciąż czułem na języku jej pożądanie. To sprawiało, że przebywanie z nią w tym samym pomieszczeniu było trudne. Więc byłem pochłonięty zadaniami, kierując moją niespokojną energię na pomaganie Grace w porządkowaniu spraw stada i organizowaniu rewitalizacji Wolfe Medical. Unikałem zamkniętych pomieszczeń, w których byliśmy sami, tak bardzo, jak to możliwe. Byłem wdzięczny, że ona również nie wydawała się chcieć zostać ze mną sam na sam.
Gdy zagłębiałem się w pisanie ogłoszeń, koordynację z prawnikami Lycan i przygotowywanie zarzutów przeciwko Devinowi, ciężar odpowiedzialności ciążył mi na barkach. Kiedy nie pracowałem, kolorowałem z Cecilem lub grzmiałem do Richarda. Czułem, jak oboje się zmieniają wraz ze zmianą diety, nawet jeśli Grace zdawała się tego nie zauważać. Nawet ona się zmieniała. Coraz więcej jej instynktów wychodziło na powierzchnię, szkodząc mojej samokontroli. Gdyby spojrzała na mnie tak jeszcze raz, odsłaniając szyję i niemal ociekając pożądaniem, straciłbym nad sobą panowanie.