Rozdział 122
Próbował wprost wtargnąć na spotkanie, które odbywałem z Easonem w sprawie wyglądu stada. Na początku wyglądało to na natarczywą próbę uspokojenia mnie lub skłonienia do rozmowy z nim, ale w miarę upływu dnia jego intencje stawały się coraz bardziej jasne.
Wszystko zaczęło się od małych, subtelnych znaków. Przelotny dotyk na moim ramieniu, który trwał sekundę za długo, sposób, w jaki jego śmiech wydawał się odrobinę zbyt gorliwy, i nieustanny strumień komplementów, które wydawały się bardziej osobiste niż przyjazne.
Jackson mnie pragnął, a ja prawie miałam ochotę zwymiotować.