Rozdział 115
Łaska
Wszedłem, wciąż wściekły, i usłyszałem klaskanie. Spojrzałem w górę, by zobaczyć Charlesa. Recepcjonistka wstała i klaskała, podobnie jak ochroniarze na podłodze. Ktoś gwizdnął jak wilk i zarumieniłem się.
Charles uśmiechnął się. „Widzisz. Wszystko powyższe zadziałało świetnie”.