Rozdział 60
Z westchnieniem rezygnacji wsiadłem do kolejnej taksówki i pojechałem do rezydencji Torresów. Wiedziałem, że to tam będzie babcia Doris. Rezydencja była bardziej jej własnością niż Rose.
Ale ponieważ babci Doris było bardzo mało, jej żywiołowa natura nie pozwalała jej tkwić w jednym miejscu; nie pozwalała, aby wiek i obowiązki podcięły jej skrzydła, więc rezydencją zajmowała się wyłącznie Rose, ponieważ Mark w niej nie mieszkał, dając Rose możliwość błąkania się po rezydencji, gnębienia i wydawania rozkazów innym - co było jej najlepszą cechą.
Gdy wszedłem na teren posiadłości Torresów, tuż w garażu posiadłości znajdował się samochód, który zostawiłem wczoraj w barze Milli. Prawdopodobnie przejechał nim Mark. Dobrze, więc mogę po prostu nim pojechać, gdy stąd wyjdę.