Rozdział 16
Gdy podjechałam pod rezydencję taty, wzięłam głęboki oddech, przygotowując się psychicznie na nieuniknioną konfrontację. Wiedziałam, że nie będzie zadowolony, że pojawię się bez Marka; zawsze chce, żebym biegała za Markiem jak jakiś zagubiony szczeniak. Przez jakiś czas, przyznaję, faktycznie biegałam za nim. Praktycznie zmieniłam swoje życie, żeby ich zadowolić. Wzięłam głęboki oddech i wysiadłam z samochodu.
Przeszedłem krótki spacer na dziedziniec dworu; dziedziniec wychodził na zadbany ogród. Podziwiałem ogród, kiedy tu przyjechałem. To tam wolałem spędzać czas, kiedy rozpływali się nad Bellą. Ogród wyglądał jeszcze piękniej i będziemy się nim zajmować. Byłem pewien, że mama musiała się wściekać, kiedy instruowała ogrodników, jak go prawidłowo przycinać.
Obszar ten już tętnił życiem. Służący już chodzili i obsługiwali gości — młodych i starych — którzy siedzieli przy stołach, każdy ubrany w luksusowe stroje i biżuterię. Kilka młodych dziewcząt stało przy kolorowych krzewach, trzymając w delikatnych dłoniach kieliszki do wina. Gawędząc, lekko zasłaniały usta, kiedy się śmiały.