Rozdział 41
Nigdy nie oceniaj książki po okładce, mruknąłem do siebie i ruszyłem dalej.
„Panie Bran” – zaćwierkałem.
Pani Torres – uśmiechnął się. Kiedy podszedłem do stołu, przy którym siedział, wstał ze swojego miejsca. Z łatwością górował nade mną, wyciągając rękę do uścisku dłoni. Złapałem go za ręce i mocno je uścisnął.