Rozdział 24
Mark, po złożeniu tacie życzeń urodzinowych i wręczeniu mu zapakowanego prezentu, który dla niego kupił, pożegnał się z nim i mamą w zwięzły sposób, po czym wyszliśmy. Uśmiech taty słabł, gdy spoglądał to na Marka, to na mnie.
Podróż powrotna była przyjemna. Mark odwiózł nas do domu samochodem, którym przywiózł jego i Bellę.
Znudzona, postanowiłam go podrażnić. Położyłam dłoń na piersi. „Biedna Bella” – westchnęłam, pozwalając moim ramionom opaść, gdy odwróciłam się do niego – „jak ona wróci do domu, skoro ty wyjechałeś samochodem?”