Rozdział 115 - Alicja
Powinien istnieć limit na to, ile łez Alicja może wylać w ciągu zaledwie trzech dni. Ale najwyraźniej nie.
Siedząc na jednym z krzeseł w pokoju odwiedzin najbliżej sali operacyjnej, Alice straciła rachubę, jak długo tam była, z twarzą zalaną łzami ukrytą w dłoniach, czekając na wieści o operacji dziadka. Kendra i Amber dawno już wyszły, wydając się bardziej zaniepokojone tym, co stanie się z Micahem, niż stanem Lucasa, ale mimo to ich ostatnie słowa przed wyjściem wciąż tam były, prześladując Alice.
Gdyby jej dziadek umarł, to byłaby jej wina.