Rozdział 31 Alicja
„Nie martw się, panie Bianchi”. Głos Lucy nie zmienił się aż tak bardzo, ale Alice znała swoją najlepszą przyjaciółkę na tyle dobrze, by wiedzieć, że bardzo się starała nie płakać. „Nigdy bym tak nie pomyślała”.
„Eee... Millie? Dlaczego nie pójdziesz z Massimo do środka i nie zaczniesz organizować imprezy z lalkami, tak jak zawsze bawiliśmy się z ciocią Lucy?” zasugerowała Alice, co natychmiast wprawiło jej córkę w euforię.
„No, Massimo! Możesz mi pomóc przygotować przyjęcie herbaciane!” Podeszła do niego, wydając się zupełnie nieświadoma jego zamiaru odpoczynku, zwłaszcza gdy posadziła mu Hoppy na kolanach i pobiegła do rezydencji sama, zmuszając go, by poszedł za nią.