Rozdział 114 - Alicja
„Nie możesz tego zrobić!” Krzyk Kendry rozbrzmiał w szerokim korytarzu oddziału geriatrycznego, prawdopodobnie budząc wszystkich biednych staruszków, którzy drzemali po lunchu. „Twój dziadek wciąż próbuje dojść do siebie po zawale serca, a ty chcesz go czymś takim zestresować?! Nie udawaj, że mnie nie słyszysz, Alice...!”
„Eee... Pani Bianchi...” jeden ze szpitalnych ochroniarzy, ten sam, który zgłosił się na ochotnika, żeby pójść z nimi po skandalu, który wywołała Kendra, odchrząknął.
„Już powiedziałam.” Alice odpowiedziała bardzo uprzejmie, kontynuując prowadzenie męża i Micah w stronę pokoju Lucasa. „Możesz ją stąd zabrać, jeśli chcesz. Rozumiem, że taka scena jest niedopuszczalna w szpitalu.”