Rozdział 272
Poczułem, jak mój żołądek opada, gdy Fullmoons wkraczali na scenę. Widok Lewisa niemal przyprawił mnie o mdłości po tym, co wydarzyło się na spotkaniu poprzedniego dnia. Nawet samo myślenie o tym, że nie będą chronić żadnego z naszych sąsiednich miast, sprawiło, że krew się we mnie zagotowała. Jessica, widząc to, rzuciła mi współczujące spojrzenie i ścisnęła moją dłoń. Pokręciłem głową i wbiłem wzrok w swoje kolana, wrząc.
„Fullmoons będą patrolować nasz kampus i nasze miasto w przewidywalnej przyszłości” – kontynuował dziekan. „Mogę zapewnić wszystkich, że te zacne damy i panowie są utalentowanymi wojownikami i zrobią wszystko, co w ich mocy, aby chronić naszą szkołę. Teraz kilka słów od Lewisa, tymczasowego lidera Fullmoons, który będzie rządził, gdy ich lider będzie nieobecny”.
Precz... Raczej porwany.