Rozdział 135
„Czy jesteśmy na tej samej stronie?” zapytałem Ashera, powstrzymując trzecie ziewnięcie.
Jeszcze jeden i zagroził, że zaniesie mnie do łóżka, chociaż oboje wiedzieliśmy, że żadne z nas nie zaśnie. Słońce miało wzejść za godzinę lub dwie, co oznaczało, że nie mieliśmy innego wyjścia, jak tylko zacząć dzień. Było za dużo do zrobienia, ale nie chciałam o tym teraz myśleć. Siedziałam szczęśliwie zwinięta w ramionach Ashera, otoczona jego zapachem i miękkim materiałem narożnika, na którym siedzieliśmy.
Od powrotu do domu milczeliśmy, oboje pogrążeni w myślach, odtwarzając w pamięci smutne zakończenie historii Flory.