Rozdział 391
Dylan POV
Chory... Poczułem mdłości, gdy patrzyłem, jak ten zadufany w sobie drań skazuje Lewisa na przedwczesny grób. Publicznej egzekucji nie było od dawna, a dla pierwszej od miesięcy Lycanki było to wielką nowiną. W uśmiechniętej twarzy króla rozbłysły flesze aparatów, a wraz z nimi mój gniew wzrósł dziesięciokrotnie.
Kurwa! Nie zamierzałem stać z boku i pozwolić, by kolejna osoba, którą kocham, zginęła z rąk mojego oprawcy. Nie ma mowy.