Rozdział 91
Bella cofnęła się o kilka kroków. Potem mruknęła cichym głosem, którego prawie nie usłyszałem: „Mark...”
Mark odwrócił się do niej, jego oczy mierzą ją wzrokiem od stóp do głów, jakby była brudem uwięzionym pod jego stopami. „Poza tym, dlaczego tu jesteś?”
- Urodziny babci Doris. Jestem tu... - wyjąkała, a Mark zaoszczędził jej stresu, przerywając jej.