Rozdział 56
Wybiegłam z kawiarni, gotowa do szybkiego powrotu do szpitala, z dala od tych wszystkich nikczemnych ludzi i z powrotem do Grace.
Około tuzina stóp od samochodu usłyszałem ciężkie kroki szybko dudniące za mną. Dogonili mnie i położyli ręce na moim ramieniu.
„Sydney, zaczekaj. Uspokój się.”