Rozdział 114 Pod maską
Punkt widzenia Rufusa:
Przybycie Richarda i mojego ojca trochę mnie uspokoiło. Udało mi się stłumić szaleństwo w moim umyśle. Wilczyca, którą dusiłem, wyglądała teraz dziko. Walczyła jak ryba wyjęta z wody.
Chociaż nadal byłem wściekły, resztki zdrowego rozsądku kazały mi ją puścić.