Rozdział 62
Alfa Jax
„Kto?” Moja ciekawość została pobudzona. Luna westchnęła, podnosząc barierę między nami na kilka sekund. Pomyślałem o mojej torbie podróżnej z moimi narzędziami i o tym, jak Marcus ją zdobył. Byłem tak pochłonięty poszukiwaniem Luny, że przestałem zwracać uwagę na to, co dzieje się w moim biurze. Każdy mógł wejść do środka i zabrać torbę, ale wiedziałem, że niewielu miało jaja, żeby to zrobić. Właściwie nie potrafiłem sobie wyobrazić nikogo, kto odważyłby się wejść mi w drogę.
„Czy to nie jest oczywiste?” Luna westchnęła głośno i skierowała się w stronę kanapy. Na zewnątrz było już ciemno, a mój wilk nie pragnął niczego bardziej, niż biec pod księżycem obok swojej partnerki.