Rozdział 20
Księżyc
„To jedyny sposób, w jaki mogę zapewnić ci bezpieczeństwo, Luna” – nalegał Alpha Jax. Moja wilczyca merdała ogonem na samą myśl o tym, że nosimy jego znak. Z drugiej strony nie podobało mi się jego naleganie na oznaczanie mnie. Czułem, jakby wykorzystywał nadchodzące ataki, by postawić na swoim.
„Nie.” Pokręciłam głową, ignorując dziurę, która zaczęła formować się na mojej piersi. Jego twarz opadła, na krótko uformował się opadający łuk ust. Potem wszystko zniknęło tak szybko, jakbym sobie to wyobraziła, zastąpione pustym spojrzeniem. Położyłam ręce na jego piersi, próbując odepchnąć go od siebie. Bliskość utrudniała mi mądre myślenie. Gorąco emanujące z jego muskularnego ciała sprawiło, że moje nerwy zaczęły mrowić.