Rozdział 54
Księżyc
„Przypomnij mi, gdzie byliśmy, zanim się rozproszę”. Marcus znów błysnął brudnymi żółtymi zębami. Zamknąłem oczy na chwilę, by fala mdłości minęła. Opuszczenie bariery, by ostrzec Jaxa przed szpiegiem, wyczerpało mnie. Nie jadłem od godzin, w połączeniu z kilkoma klapsami i ciosami, które znosiłem od Marcusa. Musiałem zachować energię na ucieczkę, po tym, jak odkryłem więcej o Marcusie, Silverze i potężnym czarnoksiężniku.
„Uh huh.” Jego twarz stwardniała, gdy nie zrobiłam żadnego ruchu, by przemówić. „Gdzie to jest?” wrzasnął, kopiąc mnie w piszczel, gdy tylko na niego spojrzałam. Ból promieniował od punktu kontaktu, znieczulając moją nogę aż do kolana. Decydując się dać mu to, czego chciał, krzyknęłam, błagając go, żeby przestał.