Rozdział 52
Księżyc
Gdzie to jest?" Głos szczeknął po raz enty, atakując moje dzwoniące uszy. Wokół moich oczu ciasno zawiązałem szmatkę, a drugą luźno na ustach, pozostawiając mi tylko tyle miejsca, abym mógł mówić.
„Nie mam pojęcia”. Odpowiedziałem to samo, otrzymując kolejny policzek, na tyle silny, że uderzył mnie głową w bok. Uderzenie pozostawiło ukłucie na mojej twarzy, ale poza tym nie skuliłem się. Metaliczny smak krwi wypełnił mi usta, wypływając z mojej rozerwanej wargi i krwawiącego nosa.