Rozdział 54
„ Dużo z tego działo się w waszej obecności, a wy byliście zbyt pochłonięci sobą, żeby to zauważyć, niewerbalnie daliście pozwolenie, żeby to się przytrafiło mnie i, co ważniejsze, innym. Więc nie, nie możecie
„ poradź sobie z tym” albo „radź sobie z tym”. Cytuję w powietrzu. radzę sobie z tym na swój sposób i tak już zostanie. PUŚĆ. TO. ODEJŚCIE!” Odwróciłam się i zaczęłam odchodzić, zanim tak się wkurzyłam, że przesunęłam się przed nimi.
Moje mięśnie się trzęsą, a mój wilk drapie, żeby się wydostać i pokonać ich wszystkich.