Rozdział 6
Dzień minął całkiem gładko, nie miałam nawet żadnych starć z Kaley i jej ekipą. Nie byłam pewna, czy to przez poranną prezentację na treningu, czy przez nową przyjaciółkę, którą, jak się wydawało, zyskałam. Nikt do mnie nie mówił ani na mnie nie patrzył, ale nikt też nie próbował aktywnie nic dla mnie zrobić. Tak czy inaczej, przerwa była miła i uśmiechałam się, idąc korytarzem, aby odłożyć swoje rzeczy do szafki pod koniec dnia. Oczywiście dobre rzeczy trwają dla mnie tylko przez krótkie chwile.
„ Myślisz, że jesteś taka twarda, skoro jesteś ulubioną podlizującą się Deltą Kyle'a. Założę się, że to nie jedyna rzecz, w której jesteś do bani, to jedyne wytłumaczenie, jak udało ci się zwrócić jego uwagę”. Ignoruję Kaley, mimo że jestem całkowicie zniesmaczona jej insynuacją. Biorę głęboki oddech i kontynuuję przestawianie rzeczy w mojej szafce, mając nadzieję, że się znudzi i odejdzie, skoro już rzuciła swoją obelgę. Zatrzasnęła moją szafkę. Mam po prostu szczęście, że mam szybkie refleksy, w przeciwnym razie straciłabym palce.
Ale zanim zdąży pluć na mnie jadem, podchodzi Sierra. „Hej dziewczyno, jestem taka głodna, a obiecałaś mi, że zostaniesz ze mną po szkole”. Sierra całkowicie ignoruje obecność Kaley i dostrzegam śmiercionośne spojrzenie, jakie Kaley w jej stronę rzuca. Musiałam powstrzymać śmiech.