Rozdział 101
Wstałem, żeby lepiej widzieć. „Polany oczywiście mają jakiś cel, co oznacza, że są tu członkowie stada, ale jest tam tyle miejsca, że wyszkolona osoba prawdopodobnie byłaby w stanie przejść niezauważona. Utworzyłbym patrole w łuku i umieścił dwie grupy po dwie lub cztery osoby biegnące tą samą ścieżką, po prostu biegnące naprzeciwko siebie, w ten sposób żaden obszar nie byłby długo niechroniony. Jeśli regularnie zdarzają się ataki łotrów, kazałbym patrolowi meldować się co godzinę, ale z innego punktu na ich trasie, aby utrzymać otwartą komunikację i ostry umysł, szczególnie w nocy. Jeśli istnieją określone ścieżki prowadzące do lub z terytorium, również bym je monitorował, łatwo jest zorientować się, jeśli jest droga lub rzeka, którą można podążać. Użyłbym również czujników ruchu, które można monitorować w stadzie lub innym centralnym miejscu. Więcej niż jedna para oczu zawsze jest lepsza”.
Podnoszę wzrok i widzę, jak Alfa Lucas uśmiecha się łagodnie, tak jak wtedy, gdy jest w „trybie taty”. Luna Ava i Luna Queen Anne wyglądają na pod wrażeniem, ale nie zaskoczone.
„Czy to prawda? Czuję się, jakbym był teraz testowany, a wy wszyscy sprawiacie, że jestem niespokojny”.