Rozdział 127
Moje ręce drżały, gdy sięgnąłem w górę i gorączkowo szukałem klamry pasa bezpieczeństwa. Moje oczy były czerwone od krwi spływającej mi po twarzy, ale nie mogłem oderwać wzroku od tych butów.
Musiałem wydać jakiś dźwięk, gdy nieznajomy zrobił krok do przodu, ponieważ nagle zaczęli biec sprintem. Szkło chrzęściło pod ich stopami, dźwięk ten zgrzytał o moje zęby, gdy byli coraz bliżej.
Wiedziałem, jak zachować trzeźwy umysł, gdy mój strach przerodził się w pełnowymiarową panikę, ale żadne rzucanie się ani szamotanie nie pomogło mi uwolnić się z samochodu.