Rozdział 112
Udało mi się przejść połowę plaży, gdy powietrze wypełniły okrzyki radości i wiwaty, po których nastąpił śmiech i tupot stóp.
Co najmniej setka mężczyzn i kobiet biegła plażą w stronę szmaragdowych liści lasu, przyćmionych przez mrok, lecz wciąż pięknych w blasku księżyca.
Niektórzy przesunęli się przedwcześnie, rozrywając kostiumy kąpielowe i kąpielówki, a futro wyrosło im na rękach, szyi i torsie.