Rozdział 107
„Co ty robisz, Lola? Nie słyszałaś mnie? Twój partner mnie przysłał. Jestem tu, żeby cię chronić”. Szorstki męski głos brzmiał głębiej... zniekształcony w sposób, który zaparł mi dech w piersiach.
„Co to jest? To nie wampir” warknęła Maya, a jej sierść się zjeżyła. „Jej zapach jest... zły. Asher nam nie odpowiada... coś musiało się stać. Myślę, że powinnaś wezwać cienie, Lola...” To było złe, musiało być, skoro Maya tolerowała przekazywanie mocy cieni.
W chwili, gdy wyciągnąłem rękę i poczułem, jak gorzki szron oplata moje palce niczym pozdrowienie starego przyjaciela, za mną rozległ się ten głos.