Rozdział 64
Jak można było się spodziewać i jak być powinno, nie byłem jedynym, który był zaskoczony. Wyraz szoku przemknął przelotnie przez twarz Marka, zdradzając spokojny sposób bycia, który od tamtej pory prezentował.
Szok Rose był głośny; nie mogła go powstrzymać, więc wybuchła. „Co do cholery!” wybuchnęła, podrywając się z pozycji siedzącej. „Naprawdę dajesz jej udziały?”
Doris oceniła ją wzrokiem, po czym spokojnie odpowiedziała: „Tak, Rose, poważnie oddaję jej udziały”.