Rozdział 237
„Ugh, dobra” – jęknął Mark, udając irytację. „Ale jesteś mi winien dużo. Na przykład dożywotni zapas darmowej opieki nad dziećmi od Damona”.
Sydney prychnęła. „Jakby ten dzieciak słuchał kogokolwiek oprócz mnie”.
„Słuszna uwaga” – przyznał Mark. „Przyjdziesz, żebyśmy mogli...”