Rozdział 126
PUNKT WIDZENIA SYDNEY
Grace zapytała w chwili, gdy upuściłam telefon, marszcząc brwi, a jej oczy rozbłysły ciekawością. „Czy ja właśnie usłyszałam, jak powiedziałaś Sandra?” Imię to kapało z jej ust z tak wielką pogardą, „Dlaczego to imię zostało wypowiedziane w twojej rozmowie z Markiem? Spraw, żeby miało sens”.
Położyłem telefon na biurku. „To, co poskładasz, jest tym, czym jest”.