Rozdział 77 Motylowa orchidea
„Nic, Moore. Myślałam tylko o moich kolegach. Wcześniej prosili mnie, żebym poszła z nimi na imprezę, ale odmówiłam. Teraz nie wiem, co powiedzą, kiedy mnie później zobaczą!” – wyjaśniła Michelle, wzruszając ramionami.
„Nie martw się. Jeśli to twoi koledzy, jestem pewien, że masz z nimi dobre stosunki, więc nie będą mieli nic przeciwko temu” – zapewnił ją Moore. Następnie, wyciągając rękę, gestem poprosił ją, aby ją przytrzymała, gdy będą przygotowywać się do wejścia.
Michelle skinęła głową i wyprostowała plecy, chwytając kuzyna za ręce, gdy szli w kierunku bram. Z daleka mogła usłyszeć powolną melodię grającą w środku. Chociaż niewiele rozumiała z muzyki, słyszała, że Golden Spark Hotel zatrudnił orkiestrę, aby wystąpiła na żywo zgodnie z potrzebami gości. Wyglądało na to, że Gerard naprawdę poważnie traktował to przyjęcie.