Rozdział 302
Pierwsza prawdziwa impreza, na której kiedykolwiek byłem, była najbardziej przytłaczającą, przesadnie stymulującą, przeseksualizowaną rzeczą, jaką kiedykolwiek widziałem. Oczywistym celem jest bycie najbardziej niedostatecznie ubranym w środku zimy, wyglądając jednocześnie jak gwiazda porno gotowa do sparowania z pierwszym napotkanym sportowcem.
Wiem, że to więcej, niż którekolwiek z nas się spodziewało, kiedy Mina zwalnia kroku, idąc długim, krętym chodnikiem przed tą surową białą rezydencją, która rozmiarem dorównuje mojej pakowalni.
„Kurczę, tu jest mnóstwo ludzi”. Złapała oddech, ruszając do przodu. Głośna muzyka wciągnęła nas.