Rozdział 261
Gdy mydło spływa po moim ciele, muskam dłońmi moje sutki, które są twardymi szczytami na myśl o moich facetach. Powoli przesuwam się dalej w dół brzucha, a moje tętno przyspiesza im niżej przesuwam rękę. Osiadłam na twarzy Dakoty, figlarnym spojrzeniu w jego niebieskich oczach, Jego gęste ciemne włosy potargane przeze mnie, przeczesujące je moimi dłońmi. Jego boskie mięśnie w pełni wystawione na moją uwagę. Sięga między moje nogi i znajduje guzek na moim szczycie, czekający i gotowy do detonacji dla niego. Wtedy szmaragdowozielone oczy Camerona pojawiają się w moim polu widzenia. Oboje pochylają się nade mną, jeden z przodu, drugi z tyłu, tak jak tamtego dnia, gdy powiedzieli mi, że kiedy mnie pocałują, nie będzie to na korytarzu.
Pocieram powoli kółka, żyjąc moją fantazją. Nie potrzeba wiele wysiłku, aby oślepiające białe światła przypalały tyły moich powiek, gdy tak mocno dochodzę na własnej ręce . Kontynuuję pocieranie, aż moje jądro przestaje pulsować. Dyszę i ściskam kafelki prysznica. Nie mam pojęcia, jak długo tu jestem, ale spieszę się, żeby wyjść i się przebrać, na wypadek gdyby to było dłużej niż to konieczne.
Chyba nie musiałam się spieszyć, bo Xander i Oscar przyjechali po mnie z półgodzinnym opóźnieniem.