Rozdział 59
Zostałem wyciągnięty z pakowalni, unosząc się tuż za oknem na drugim piętrze. Nadal widziałem Alphę Ashera i mnie w łóżku, jego ramię leniwie owinięte wokół mojej talii. Spojrzałem na swoje dłonie i zauważyłem ich połyskliwą i niemal oniryczną jakość. Moja skóra była niemal przezroczysta, odsłaniając ziemię pode mną.
Wyciągnąłem ręce w powietrze, próbując ruszyć się w stronę okna sypialni. Moje ciało odmówiło reakcji, jakbym był przywiązany do miejsca.
Nigdy nie miałem podobnego snu. Patrzenie na moje śpiące ciało zaledwie dziesięć stóp dalej było dość niepokojące. Mój żołądek podskoczył, gdy zacząłem opadać na ziemię. Miałem wrażenie, jakbym przejeżdżał przez szczyt kolejki górskiej, tuż przed swobodnym spadkiem. Przez sekundę zastanawiałem się, czy moje stopy przejdą przez ziemię. Przeszedłem przez pakowalnię bez problemu. Część strachu w moim żołądku została ugaszona, gdy moje stopy delikatnie uderzyły o ziemię.