Rozdział 205
Nie wahałem się, rzuciłem się w stronę lasu, usłyszawszy głos Breyony i czując na języku smak jej strachu.
rozpięte między nami, po prostu nie mogłem.
Było coś nie tak, coś tak bardzo nie tak w sposobie, w jaki jej głos owijał się wokół moich myśli i wyciskał z nich życie. Nie słyszałem jej przez połączenie umysłowe, byłem tego pewien. Bez względu na to, jak bardzo starałem się przebić przez jej zawodzenie, do połączenia, którego Myśli odmawiały utworzenia, każda z nich rozpadała się pod wpływem jej błagań.