Rozdział 114
Punkt widzenia Kairo.
Poranne światło słoneczne wlewało się przez duże okna wykuszowe, rzucając złocisty odcień na podłogę. Stałem w kuchni, nerwowo zerkając na zegar. Dziś nadszedł decydujący moment — taki, który, jak miałem nadzieję, naprawi zerwane nici mojego życia. Laura zgodziła się spotkać ze mną, ale dopiero po wielu błaganiach i niezliczonych wiadomościach wyrażających moje pragnienie naprawienia sytuacji.
Moje serce miało eksplodować z oczekiwania i strachu. Faith i moja matka w końcu stanęły w obliczu konsekwencji swoich czynów. Faith, obnażona za swoje oszustwo, cicho się wycofała, a moja matka wycofała się, by przemyśleć ból, jaki spowodowały jej wybory. Ale nic z tego nie miało znaczenia, jeśli nie udało mi się odzyskać zaufania Laury.