Rozdział 111
Punkt widzenia Kairo.
Faith cofnęła się, jej drżąca ręka ścisnęła zaczerwieniony policzek, w który uderzyła mnie matka. Przez ulotną chwilę w pokoju zapadła cisza, napięcie było tak gęste, że aż dusiło. Patrzyłam, jak Faith cofa się, jej oczy przeskakują między matką a mną, szukając jakiegoś pozoru wsparcia. Ale nie było już żadnego, co mogłaby dać.
„Elena, proszę, posłuchaj…” zaczęła Faith.