Rozdział 125
Ashley odwróciła się i spojrzała na Karen od góry do dołu. Była nieco bardziej krągła niż Ashley, z nieco większą sylwetką, ale nic, co można by uznać za jawną nadwagę. Gruba, z pewnością, ale zdecydowanie nie gruba. Czarna sukienka gorsetowa Karen znacznie unosiła jej okrągłe, obfite piersi, eksponując duży dekolt. Jej proste, czarne włosy opadały na plecy, dotykając łóżka, na którym siedziała.
Podobnie, Karen oceniała Ashley. Ashley miała na sobie to, co James lubił nazywać „skórą myśliwską”, którą nosiła, gdy wychodziła szukać człowieka, którym mogłaby się pożywić. Nie nosiła jej od Samhain i założyła ją tylko wtedy, gdy James ją o to poprosił, ponieważ uwielbiał ją w niej widzieć. Karen zauważyła, że obie były mniej więcej tego samego wzrostu, a odcień skóry Ashley był nieco bardziej kolorowy niż blady makijaż bazowy, który nosiła Karen. Czy tak naprawdę wyglądali wampiry, czy też została po prostu oszukana, by spełnić jakąś perwersyjną fantazję swojego byłego? „Nie wyglądasz jak wampir” zauważyła Karen, przerywając ciszę.
Ashley chichocząc, odrzuciła głowę do tyłu i szeroko rozłożyła ramiona. Odsłoniła kły i pazury, a jej oczy zrobiły się czerwone z pożądania od myśli o tym, co zamierzała zrobić temu wątpiącemu człowiekowi. „Myślę, że mogłabym osiągnąć pełny efekt” – powiedziała Ashley ze złowrogim uśmiechem, spoglądając z powrotem na Karen. Oczy Karen rozszerzyły się, gdy wróciła na łóżko. Ashley zamknęła oczy i się zrelaksowała, pozwalając kłami i pazurom się cofnąć. Gdy otworzyła oczy, były normalne. „Ale tak to jest, jak wy, ludzie, mówicie, więc Halloween?”