Rozdział 327
Dzięki bogini, że nikogo jeszcze nie ma, jest jeszcze za wcześnie w piątkowy poranek. Nie wiem, czy teraz uda mi się udawać, że rozmawiam grzecznie. Muszę po prostu trochę powalczyć i wrócić do równowagi. I dokładnie to zrobiliśmy. Mina mnie zauważyła i śmiała się za każdym razem, gdy dodawałam ciężarki do sztangi, ale nie sprzeciwiała się ani nie próbowała mi powiedzieć, żebym się uspokoiła.
Graliśmy już ostatni set, gdy z mojego skupienia wyrwał mnie czyjś głos.
„Powinieneś był do nas zadzwonić, dołączylibyśmy do ciebie”.